SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – GHANA 2017


Wtorek. Dzisiejszy dzień rozpoczynamy śniadaniem o godzinie 8 rano. Już godzinę później, wszyscy zwarci i gotowi stoimy przed naszym domem. Po chwili wyruszamy w to samo miejsce, co wczoraj. Do parafii. Nasz cel? Dokończenie prac, które zaczęliśmy malować wczoraj. W drodze rozglądamy się za kokosami. Niestety bez nich docieramy do miejsca naszej pracy. Od razu udajemy się do wielkiego kontenera po nasze farby, pędzle, wiaderka. Przebieramy się w ciuchy do pracy i momentalnie zaczynamy malować. Jak za każdym razem, towarzyszy nam dobra muzyka. Malowanie nas odpręża, relaksuje, daje chwilę wytchnienia, dlatego niechętnie robimy sobie przerwy. Wszyscy pomagamy sobie nawzajem, dzięki czemu są większe postępy. Około godziny 13, dzwoni Barbara, z pytaniem gdzie jesteśmy, bo potrzebuje się dostać do naszego domu. Chce przygotować uroczystą kolację i tort urodzinowy dla Vivian. Nie mamy auta, żeby przywieźć jej klucze, więc 20 minut później zjawia się ona u nas, zabiera je i jedzie pobawić się w kuchni. Przed 14 ksiądz zaprasza wszystkich na lunch. Musi wołać każdego z osobna, bo nikt nie chce oderwać nosa od swojej ściany. Posiłek zaczynamy modlitwą i od razu zabieramy się za gorącą, świeżo ugrillowaną kukurydzę z kawałkami gotowanego w osolonej wodzie kokosa. Po naszym mini obiedzie znów rozpoczynamy pracę. Po godzinie 15 podjeżdża czerwony, dobrze znany nam samochód. Wysiada z niego nie kto inny jak ksiądz Piotr, a zaraz po nim – Sylvanus. Po chwili słyszymy, jak ksiądz Piotr mówi nam, że jutro jednak nie jedziemy do Cape Coast i Parku Narodowego Kakum, bo według prognozy pogody, ma tam jutro padać. Z tego powodu decydujemy nie malować do 18.00, tylko wrócić do domu wcześniej, a całość dokończyć jutro. Dalej pracujemy przy afrykańskich rytmach wydobywających się z głośników w laptopie Sylvanusa, który cały czas czuwa nad sprawami organizacyjnymi półkoloni odbywającej się w Afienya. Ok 16.20 słyszymy, że pora sprzątać i czas przygotować się do kultowego punktu naszego planu – Eucharystii. Część odchodzi od swoich stanowisk od razu, reszta jednak dalej stoi i próbuje skończyć swoje dzieła. W końcu wszyscy odkładamy swoje narzędzia pracy, przebieramy się i razem z Sylvanusem idziemy do kaplicy Miłosierdzia Bożego, gdzie następnie mamy Mszę. Po Eucharystii zabieramy rzeczy i wszyscy idziemy do naszego domu. Gdy wchodzimy do domu, część robi sobie coś do jedzenia, bo kolacja planowana jest dopiero na 19.00. A wszyscy wiemy, że wg Ghańskiego czasu oznacza to późniejszą porę. Stół nakryty jest jak w restauracji. Jedzenie już prawie na stole, a od jubilatki żadnych wieści. O 19.30 do Vivian dzwoni Sylvanus i mówi jej, że jest potrzebna Barbarze w CPC (miejsce naszego zamieszkania). Vivian odpowiada, że jest ze znajomymi, ale Sylvanus uparcie mówi jej, że musi przyjść sama. Wciąż czekamy. Gdy dowiadujemy się, że jest blisko, gasimy światło i czekamy, aż wejdzie. Ku naszemu zaskoczeniu nie wchodzi głównymi drzwiami, tylko tylnymi, od kuchni. Przez moment zamykamy ją w kuchni i w salonie zapalamy świeczki. Otwieramy jubilatce drzwi i śpiewamy jej Happy Birthday. Modlimy się przed posiłkiem i zaczynamy jeść. Frytki domowej roboty, pieczone udka z kurczaka i surówka. Kolacja jest przepyszna, jak z resztą wszystko przygotowane przez Barbarę. Vivian, która skończyła dzisiaj 23 lata jest bardzo zaskoczona. Nigdy przedtem nie obchodziła takich urodzin. Nikt jej nigdy nic takiego nie przygotował w ten dzień. Po kolacji przyszedł czas na torta. Jubilatka wbija nóż w ciasto i czeka, aż przeliterujemy jej imię, dopiero wtedy kroi pierwszy kawałek. Gdy kończymy jeść, następuje chwila wolnego czasu na rozmowy, po czym lokalni razem z księdzem opuszczają nas i wracają do swoich domów. Od dzisiaj po kolei będziemy przedstawiać tutaj naszych przyjaciół z Ghany, z którymi spędzamy dużą część naszego czasu. Na pierwszy ogień idzie Sylvanus. Ma 29 lat, pochodzi z regionu Volta we wschodniej części Ghany. Mieszka ze swoim tatą w Afienya po drodze do Akosombo. Właśnie ukończył Don BOSCO TECHNICAL SCHOOL w Sunyani, Odumase i czeka na wyniki finalnego egzaminu, podobnego do naszej polskiej matury. Biegle posługuje się pięcioma językami: angielskim, Ga, Twi, Ewe i Ga Adamgbe. W wolnym czasie słucha muzyki. Najczęściej Reggae i Gospel. Ulubionym daniem z kuchni gańskiej jest fufu z łagodną zupą. Dzisiejszy dzień kończymy napełnieni kolejnymi wrażeniami. Jesteśmy okropnie zmęczeni, więc bardzo szybko zasypiamy. Monika