Tego poranka budzimy się po długiej i męczącej nocy, aby zjeść śniadanie o godzinie 10:00. Gdy przychodzimy do domu salezjanów wszystko czeka już gotowe. Ela zrobiła dziś dla nas smaczne naleśniki. Po spożyciu posiłku postanawiamy obejrzeć trochę okolicę, zobaczyć to co się zmieniło i przypomnieć sobie dawne, niektórym z nas już dość dobrze znane miejsca. Ela zabiera nas zatem do oratorium gdzie udamy się także popołudniu, by bawić się z dzieciakami. Kolejnym punktem jest obejrzenie Parish House, miejsca gdzie jest właśnie dom należący do parafii i magazyny. Teraz udajemy się już na obiad, a jest nim kuskus i kawałki kuraczaka. Po nim mamy dwie godziny przerwy przed oratorium, które każdy z nas gospodaruje według własnych potrzeb i uznania. Przyszedł czas na oratorium, ruszamy więc, aby być na godzinę 16:00, to właśnie wtedy ma się ono zacząć. Tutaj jak zawsze nie ma miejsca na nudę, początkowo wszyscy trafiamy na plac zabaw gdzie kręcimy się z uradowanymi naszą obecnością dziećmi na karuzeli, wchodzimy z nimi na drabinki czy huśtamy je. Zostają wyciągnięte także wszelkiego rodzaju piłki, które są wykorzystywane do różnych zabaw, czy np. gry w piłkę nożną. O 17:30 planowo odbywają się tańce w sali oratorium. Początkowo prowadzę je ja z Elą, a później dołączają do nas także Gosia i Weronika. Po tańcach trwa jeszcze chwilę oratorium, ale ja jestem dosyć zmęczony i nie mam już zbyt wiele sił na zabawę. Teraz czeka nas różaniec. Wyruszamy spod oratorium i docieramy w procesji do domu jednej z rodzin należących do tutejszej parafii. Na zakończenie fr. Peace wita nas i przedstawia co spotyka się z gromkimi oklaskami. Wszyscy rozchodzą się do domów, a my idziemy zjeść kolację, jest nią makaron z sosem zrobionym z parówek i warzyw. Po zjedzonej kolacji rozpakowujemy dary z walizek przywiezione z Polski. Są nimi m.in. zebrane przez Salez stroje piłkarskie i buty oraz plecaki, ale także farby do pomalowania placu zabaw, których dojechały niestety tylko dwie puszki z czterech, bo pozostałe dwie zostały wyciągnięte z walizek na lotnisku w Berlinie w wyniku kontroli bagażu, która stwierdziła, że są one niebezpieczne. Fr. Peace i Fr. Carlos 1 dziękują nam za te dary, ustalają także z nami przebieg następnych dni i wspólnie planujemy to co nas niedługo czeka. Po zakończonym spotkaniu z księżmi mamy jeszcze chwilę dla siebie, po czym ruszamy do pokoi, a każdy z nas z pewnością marzy po tym całym dniu już tylko o tym, by położyć się w łóżku i spokojnie zasnąć… (Kuba)