Wstaję około godziny 7:15. Chwilę potem wstaje Maciek, zaczynamy szykować się do wyjścia na Mszę. Eucharystia dzisiaj zaczyna się o godzinie 8:30, ponieważ jest to Msza szkolna, więc modlimy się na niej razem z dziećmi. Potem idziemy do domu księży, aby zjeść śniadanie i chwilkę odpocząć. Następnie około godziny 10:30 jedziemy do „Don Bosco Garden”, gdzie księża mają swoje ule oraz planują nauczać ludzi jak produkować różne rzeczy z wosku oraz miodu, a także orzeszków ziemnych i nerkowców. „Don Bosco Garden” jest miejscem, gdzie dzięki Salezowi powstał system energoelektryczny, który ma za zadanie oświetlić całe miejsce oraz uruchamiać potrzebne maszyny. Na miejscu zmiatamy i zmywamy podłogi, po czym segregujemy rzeczy dla dzieci, które księża przechowali tam na Summer Camp. Po pracy kiedy czekamy na ks. Carlosa, aby nas zabrał zaczyna padać intensywny deszcz. Kiedy ksiądz przyjeżdża biegniemy szybko do auta. Maciek, Natalia, Marcelina oraz Ksiądz Jerzy. Ja i Gosia siadamy na pace i ruszamy do domu księży. W trakcie drogi cały czas pada na nas intensywny deszcz, który moczy całe moje ubranie. Po dotarciu na miejsce przebieram się w ciuchy ks. Carlosa i jemy obiad. Jemy dzisiaj kasze kuskus z kurczakiem. Cały posiłek jest bardzo dobry, lecz trochę ostry. Po nim idę się szybko przebrać do mojego pokoju. Przebieram się i z Maćkiem ruszamy szybko do oratorium, gdzie na początku Maciek gra na gitarze, ja śpiewam, a następnie robimy razem z dziewczynami samoloty oraz parę statków z papieru, którymi dzieci bawią się, aż do początku różańca. Modlimy się, a po nim idziemy do domu księży. Modlimy się tam krótko, a następnie jemy gotowaną kukurydzę oraz kisiele. Po tym mamy krótkie podsumowanie i idziemy spać. (Maciek)
PRĄD, FARMA I DESZCZ
