Kolejny dzień zaczyna się trochę późniejszą pobudką niż zwykle. Budzimy się na śniadanie o godzinie 9:00, z racji tego, że Msza w Kunkujang odbywa się o 10:30. Fr. Peace i fr. Carlos I wyruszyli już z samego rana do okolicznych wiosek by odprawić tam Eucharystie, co jest powodem ich nieobecności na śniadaniu. Najedzeni ruszamy w kierunku kościoła, przy czym ja z Elą idziemy do oratorium na szkółkę niedzielną dla dzieci, która odbywa się co tydzień podczas trwania liturgii słowa na Mszy Świętej. Szkółka polega na tym, że prowadzący ją mówi o czytaniach na dany dzień i odczytuje ewangelię, którą stara się następnie dzieciom wyjaśnić. Także Ela została zaproszona by powiedziała kilka słów o ewangelii z dnia. Po tym prowadzący zadaje dzieciom pytania, na które za poprawne odpowiedzi dzieci otrzymują nagrody. Znajdzie się tu także miejsce na śpiew, w który dzieci są bardzo zaangażowane. Wkrótce dzieci zostają ustawione w rzędach i ruszamy na Mszę. Na eucharystii trwa akurat kazanie. Na jej końcu zostajemy oficjalnie przedstawieni z imienia ludziom tam obecnym (bo dotychczas w Kunkujang Mariama jeszcze tak oficjalnie do tego nie doszło). Pomiędzy Mszą a obiadem mamy jeszcze godzinę wolnego. Plan na dziś jest prosty, o 15:00, po obiedzie jedziemy nad ocean wraz z animatorami, by nauczyć się gier na Summer Camp i oficjalnie rozpocząć przygotowania do niego. Ruszamy więc dwoma przepełnionymi łącznie z paką samochodami na dobrze znaną wszystkim plażę. Docieramy na miejsce i od razu idziemy nad brzeg oceanu , gdzie Ela tłumaczy zasady pierwszej gry. Jak sama stwierdziła, nie ma ona specjalnie nazwy, a polega na tym że biega się w dwóch kołach trzymając się na ręce i wszyscy mówią „gili gili”. Gdy prowadzący grę da znak każdy musi złapać za ręce swoją parę wybraną na początku gry i kucnąć z nią (ostatnia para, która to zrobi odpada). Opiszę jeszcze kolejną grę jaką była gra „nóż, widelec i łyżka”. Ona z kolei polegała na tym, że siedzieliśmy w dwóch rzędach, osoba na samym tyle patrzyła na sztuciec (nikt inny go nie widział), który pokazywał prowadzący, w zależności od tego który pokazał musiała ona klepnąć kolejna osobę w prawe ramię (nóż), lewe ramię (widelec), oba ramiona (łyżka), a osoba z przodu po dotarciu do niej informacji poprzez klepanie, musiała wskazać prawidłowy sztuciec. Animatorzy mieli wiele problemów i nieporozumień grając w tę grę. Oprócz tego zagraliśmy w „ryby i rybaka”, „pif paf”, a także kilka gier które pokazał nam fr. Peace. Było przy nich dużo śmiechu i zabawnych pomyłek. Na koniec wszyscy poszliśmy wykąpać się w oceanie, a następnie już na brzegu odmówiliśmy dziesiątkę różańca i ruszyliśmy w drogę powrotną. Teraz trzeba się wykąpać i iść na kolację do domu salezjanów. Kolacja to fasolka z różnymi innymi dodatkami w sosie. Po niej postanawiamy obejrzeć „Kung Fu Pandę” i na tym nasz dzień się kończy. Trzeba wracać i odetchnąć po całkiem przyjemnej niedzieli. (Kuba)