Wstaję o 6:30. Szykuje się do wyjścia na wcześniejsze niż zwykle śniadanie, przy którym pomagam razem z Maćkiem w piekarnikowym odgrzewaniu chleba. Po śniadaniu jedziemy dwoma grupami, każda na 2 Msze do różnych sąsiednich wiosek na uroczystości pierwszokomunijne tamtejszych dzieci. Ja, chłopcy i Carlos 1 jedziemy do Youna i Pacholling zahaczając o dom sióstr zakonnych, a dziewczyny, Ksiądz Jerzy i father Peace do Sanya i Kayasumba, gdzie uczestniczyli w Pierwszokomunijnej Mszy świętej połączonej z Chrztem, podczas której do komunii przestąpiło 40 osób. W drodze do Youna mijamy muzułmańskie wioski Mancyana i Madiana. Carlos pokazując na jeden z domów tłumaczy, gdzie mieszka tam jedyna katolicka rodzina. Na miejscu, w kościele pw. św. Franciszka z Asyżu fr. Carlos odprawia Mszę pierwszokomunijną dla 26 dzieci, a ja przez cały czas walczę ze sobą, żeby nie zasnąć. A zasypiam na siedząco🤷🙃. Do Ołtarza posługują trzej ministranci, tj. asysta i jeden od krzyża. Sama Msza trwa ponad 2 godziny, gdyż co chwila są części śpiewane. Kazanie jest tłumaczone z angielskiego na miejscowy język. Przed błogosławieństwem fr. Carlos przedstawia nas społeczności wioski. Przedstawiamy się i wręczam z Maćkiem dzieciom pierwszokomunijnym naklejki z Maryją Wspomożycielką Wiernych. Niektórzy wierni wręczają po Mszy Carlosowi prezenty, z którymi jedziemy do Pacholling. Tam, w kościele p.w. św. Małgorzaty fr. Carlos odprawia Mszę w czasie której dwie siostry wraz z pierwszą komunią świętą przyjmą Chrzest i Bierzmowanie. Ta Msza trwa również 2 godziny. Jedna z dziewczynek zupełnie nie zna angielskiego, przez co ktoś czyta za nią modlitwę wiernych, a podczas przed chrzcielnego wyrzeczenia się szatana i grzechu fr. Carlos tłumaczy, czym są pokusy i podszepty szatana. Taka trochę mszalna katecheza. Oprócz tego odsyła on też pana z kamerą za chór pod ścianą. Sytuacja z przedstawieniem się powtarza. Po Mszy są zdjęcia z dziewczynkami, jeszcze więcej prezentów i krótka wizyta w ich domu podczas uroczystego obiadu. Dostajemy od domowników poczęstunek do spożycia na miejscu i na wynos. Po powrocie do Kunkujang jemy obiad, mamy godzinną przerwę i jedziemy na plażę. Przy wejściu leży mała kupka zmielonych muszelek używaną jako piasek. Na plaży się kąpiemy, zbieramy muszelki i się częstujemy ciastkami. W trakcie spaceru po plaży w poszukiwaniu muszelek zaczepia nas pewien mężczyzna. Jak się okazuje, miał on budować hotel, nie ma rodziny i przyjaciół, chociaż zna dużo osób z Polski🤷. Przez 20 minut opowiada nam, że może nas oprowadzić Po mieście i pokazać nam różne ciekawe miejsca, a my próbujemy mu wyjaśnić, że nie możemy, nie mamy czasu i musimy dogonić dziewczyny. Doganiamy w końcu dziewczyny i na wysokości bardzo ładnego czerwonego klifu grupka chłopaczków w jednakowych mundurkach robi nam i sobie z nami zdjęcia, a jeden z nich wyciąga Maćka i Elę do wody. Idziemy jeszcze kilkadziesiąt metrów, znajdując po drodze dwie puste łodzie i zawracamy do księży, po czym szukamy więcej muszelek i wracamy do domu. Chwilę po wystartowaniu, w trakcie jazdy po plaży fr.Peace zakopuje samochód w piasku i musimy wyjść, by mógł wyjechać na ubitą ścieżkę. Po powrocie jemy kolację, podsumowujemy weekend, planujemy następny tydzień i rozmawiamy z księżmi o przyszłych i przeszłych wydarzeniach. (Krzysztof)