SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – GHANA 2017


Kolejna niedziela przed nami. Wstajemy wcześniej, żeby zdążyć na Mszę. Tym razem już o 5.00 Po śniadaniu wyruszamy. Pomimo porannej goziny na ulicach Aschaiman wiadać mieszkańców. Biegają wzdłuż głównej drogi, przygotowują stoiska do pracy, chodzą z koszami na głowie i sprzedają dosłownie wszystko od jedzenia po przybory szkolne czy środki czystości. Udajemy się do nietypowego kościóła, choć w Ghanie trudno nazwać cokolwiek czymś typowym. Wiele rzeczy wygląda zupelnie inaczej niż wyobrażalismy je sobie przez całe życie. Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych mieści się w klimatyziwanym namiocie, który został zasponsorowany przez jedngo z parafian. Zaangażowanie wiernych w życie kościoła jest tutaj, jak i we wszystkich parafiach, jest bardzo widoczne. To oni zajmują się wszystkim co się w nim odbywa. Poza tym każda parafia ma swoje tradycje i Msze odprawiane są w różny sposób. Dziś akurat przypada ostatnia niedziela miesiąca, w związku z czym katechetka w czasie ogłoszeń zaprosza wszystkie osoby, które urodziły się w lipcu na środek. Zaliczam się do tej grupy osob, więc wychodzę z ławki i idę w kierunku ołtarza. Wszyscy spiewają nam sto lat, a ksiądz kropi wodą święcon, chociaż bardziej wygldąda to jak kąpiel w basenie, mokrzy od stóp głów wracamy na miejsca. Po Mszy wychodizmy przed kościół, dołączamy do innych, którzy stojąc w kołe odmawiają razem różaniec. Czujemy ogromne zjednoczenie z nimi, są bardzo otwarci i otaczają nas opieką. Następną niedzielną niespodzianką jest wycieczka do Accry. Chcemy przyjrzeć się jeszcze bliżej miastu. Dostanie się tam jest wyczerpujące, musimy wykazać się ogromną pomysłowością. Transport miejski nie jest wcale rozwnięty, poruszają się tutaj głównie w tro- tro, czyli małych busikach. Towarzyszy nam Sylvanus. Czekamy 30 minut, ale zatłoczone busy tylko nas mijają. Na postój dla tro ttro docieramy dzieki spotkanemu wcześniej na Mszy chłopakowi, który wracając do omu spotkał nas przy drodze i powiózł swoim pięcioosobowym autem. Na szczęście nie potrzebujemy dużo miejsca i udaje się nam zmieścić w 8. Po stolicy poruszamy się „uberami”, które znane są już nam bardzo dobrze w Polsce. Przejazd nim jest tańszy niż przejaz taksówką i zamawia się go tylko przy pomocy specjalnieji aplikacji. Na ulicach jest niewiele ludzi, niedziela to dzień wolny od pracy. Pierwszym miejscem do którego się udajemy jest katedra pod wezwaniem Ducha Świętego, w której właśnie odbywa się Msza prowadzona przez biskupa Accry. Kolejnym dużym punktem wycieczki jest mauzoleum pierwszego prezydenta Ghany dr Kwame Nkrumah, który wywalczył dla niej niepodległóść od dlugoletniej angielskiej okupacji. Było to pierwsze państwo w Afryce, które póżniej pomogło innym w dążeniu do wolności. Wchodzimy też do innych miejsc, których wcześniej nie mieliśmy okazji zobaczyć z bliska min. Plac Odzyskania Niepodległości, Stadion Narodowy i plac Czarnej Gwiazdy. Po bliższym pozaniu tego wyjątkowego dla lokalnych miejsca, jedziemy na basen 'Ave Maria’. Mamy okazję skosztować kebaba z ośmiornicy, więc nie marnujemy okazji na poznanie nowych smaków. Poza tym w domu czeka na nas fufu, tradycyjne danie, które jest tutaj ogromnym rarytasem. Przygotowują je dla nasi przyjaciele Rafael, Vivian i niezastąpiona Barbra. Wchodząc do kuchni, wizimy ich, stojących nad drewnianą misą i ubijających papkę długim kijem. W Ghanie mieszkańcy jedzą to z jednej miski, używając do tego rąk i bez gryzienia połykająć. Fufu robione jest z casawy i bananów plantain, podawane z dwoma zupami: rybną( łagodną) i z kurczaka (pikantną). Cały dzień bardzo intensywny, kończymy go z uśmiechami na twarzy i czekamy na kolejne wrażenia. Jutro przed nami praca. Ada