Zaczynamy dzień oczywiście pobudką o 7:00, aby przygotować się do mszy o 7:30. To nasz ostatni pełny dzień w Gambii podczas tego wyjazdu. Spóźniamy się trochę na Eucharystię . Dziś celebruje ks. Carlos II. Po modlitwach porannych, które miałem przyjemność prowadzić witamy się z animatorami i zjadamy śniadanie, którym są bułki posmarowane kremem czekoladowym. Czas na „morning assembley”, podczas którego ks. Peace bardzo podkreśla wsparcie salezu i ks. Jerrego dla realizacji projektów na terenie szkoły i parafii w Kunkujang. Następnie wszyscy kierujemy się do swoich klas by rozpocząć zajęcia. W mojej klasie Kamila prowadzi matematykę, dzisiejsza lekcja dotyczy mnożenia. Język angielski prowadzony przez Gabriela przebiega jak zwykle, daje on dzieciom zadanie z podręcznika do rozwiązania, a następnie sprawdza ich odpowiedzi. Teraz kolej na lekcję „civic and moral education”, która zaczyna się ze sporym opóźnieniem, spowodowanym sposobami Gabriela na zdyscyplinowanie dzieci poprzez postawienie ich na środku klasy i zadawanie pytań dotyczących wiedzy biblijnej. Sama nauka trwa zatem dosyć krótko, przez ok. 15-20 minut mówię dzieciom o codziennej modlitwie. Ostatnie ok. 10 minut lekcji zajmuje świętowanie urodzin jednej z uczennic – Josephine. Time keeper dzwoni dzwonkiem. Po pięciu minutach przerwy dzieci ustawiają się w swoich grupach, czas na przerwę taneczną. Dziś wygląda ona trochę inaczej, poszczególne grupy muszą zatańczyć wspólnie różne układy, których ich nauczyliśmy dotychczas podczas przerw tanecznych. O 12:00 odmawiamy Anioł Pański, by następnie ruszyć na formację w grupach. Tematem przewodnim dnia jest „Goodness”, czyli dobroć. Układamy zatem piosenkę dotyczącą tego tematu. Oprócz tego Gabriel i William starają się jakkolwiek porozmawiać z dziećmi, właśnie o dobroci i przygotować je do przedstawienia na koniec campu. Potem animatorzy ze wszystkich grup udają się do kuchni, aby odebrać pojemniki z obiadem i rozdzielić je w klasach. Dzisiaj ugotowano dla nas ryż z rybą i sosem. Po obiedzie na chwilę zbieramy się na placu i zaraz ruszamy, by rywalizować w grupach.
Moja grupa będzie walczyć o zwycięstwo z grupą „kindness” (życzliwość). Pierwszą konkurencją, odbywającą się w hali oratorium jest przerzucanie papierowych kulek na połowę przeciwnika. Wygrywa drużyna z mniejszą ich ilością na swojej połowie. Po zaciętej rywalizacji następuje finał, wyścigi w dmuchaniu w kulki – kto pierwszy przedmucha kulkę do wyznaczonego miejsca wygrywa. Moja grupa ostatecznie przegrywa, ale to nie koniec gier. Przechodzimy na boisko. Trzeba wybrać po 2. osoby z każdej drużyny. Odbędzie się teraz gra polegająca na przenoszeniu cytryn, będących na środku boiska w dużym wiadrze i wymieszanych z innymi rzeczami do miejsc wyznaczonych jako bazy grup. Cytryny można kraść przeciwnikowi, jednak tylko jeśli nie ma go w bazie. Ten kto uzbiera więcej cytryn w wyznaczonym czasie wygrywa. Tym razem moja grupa zupełnie zdominowała konkurencję w dwóch rundach, w pierwszej rundzie brali udział tylko chłopcy, a w drugiej tylko dziewczyny. Obyło się zatem bez finału. Skillsy zaczynają się jak zwykle o 15:00. Pod bramą wejściową na boisko do piłki nożnej czekają już chłopaki. Sasten po wejściu na piaszczystą murawę dzieli nas na drużyny i zaczynamy mecz. Rozgrywka jest dosyć jednostronna, moja drużyna wygrywa 6:0, prawdopodobnie dlatego, że w drużynie przeciwnej byli prawie sami mali chłopcy, w przeciwieństwie do naszego składu, który składał się głównie z bardziej doświadczonych starszych chłopaków. Zbieramy się teraz na trybunach na zakończenie dnia. Każda grupa odśpiewuje wcześniej przygotowaną piosenkę dotyczącą tematu dnia. Komitet zajmujący się liczeniem punktów prezentuje nam następnie aktualną pozycję grup w rywalizacji na summer campie. Pomimo iż moja grupa („Justice”) zajmuje ostatnie miejsce, nie tracimy nadziei na zwycięstwo. Animatorzy kierują się teraz do hali oratorium na spotkanie podsumowujące. Dziś nie zostaje zgłoszonych zbyt wiele uwag. Głównym punktem naszego zebrania są głosowania na najbardziej pomocnego i zaangażowanego animatora, najlepszego prowadzącego modlitw porannych, najlepszego prowadzącego porannego apelu i najlepszego nauczyciela z ostatniego tygodnia. Wygrywają kolejno: Chris, David (seminarzysta), ks. Jerry i Rivaldo (uczący angielskiego). Nagrodą są bluzy. Ks. Jerry w geście dobroci oddaje swą nagrodę Dimindze. Po spotkaniu mamy około godziny czasu na odpoczynek i pakowanie swoich walizek, bo o godz. 18 zaplanowany jest wyjazd na kolację do restauracji. Będzie to impreza pożegnalna przed naszym powrotem do Polski. Tak więc po godz.18:00 podjeżdża po nas ks. Carlos II i ruszamy. Miejsce, do którego jedziemy to położona nad oceanem całkiem dobra restauracja z basenem i nawet dostępem bezpośrednio do plaży. Czeka tam na nas już Carlos I, by przywitać nas po powrocie z rekolekcji. Zaraz po zamówieniu jedzenia większość z nas rusza do przebieralni, aby następnie pójść i wykąpać się w oceanie. Ja idę razem z Carlosem I i Chrisem na spacer brzegiem oceanu. Akurat możemy obserwować przepiękny zachód słońca. Na plaży przebywa teraz całkiem sporo ludzi, choć Carlos mówi, że czasem może być ich dużo więcej. Spacerując mijamy po drodze prowizoryczne boiska do gry w piłkę. Tutaj, w Gambii jest to bezprecedensowo najpopularniejszy sport. Po jakimś czasie spędzonym nad wodą wracamy, by spożyć posiłek. Gdy wracamy okazuje się, że niestety ks. Carlos II zgubił swój telefon, prawdopodobnie w drodze do przebieralni. Siadamy przy stole i prosimy teraz o przyniesienie gotowych już dań na stół. Ja będę się dziś delektował smakiem „King” burgera. Inni także zamawiali burgery, spaghetti lub ryż z mięsem, czy różnymi innymi dodatkami. Podczas wspólnego przesiadywania wzniesiony zostaje toast za nas, wolontariuszy. Ks. Carlos II pokazuje nam także sztuczkę z przekładaniem korków od butelek w odpowiedni sposób z dłoni do dłoni. Pomimo wielu prób nie udaje się jej powtórzyć nikomu, choć wydaje się ona być dziecinnie prosta. Czas wracać. Powracamy trochę zmoknięci przez to, że jechaliśmy na pace podczas deszczu. Jednak wszyscy jesteśmy szczęśliwi, a także zmęczeni po tak intensywnym dniu. Wracamy do pokoi. To nasza ostatnia noc w Kunkujang. Dziewczyny czeka jeszcze spotkanie komitetu gier. Ja zanim pójdę spać pakuję kilka rzeczy, szykuję się i kładę się do łóżka. Wyjazd już jutro. Nasza wspaniała przygoda i owocna praca w Gambii dobiega końca… (Kuba)