Wstajemy, dziś wyjątkowo nie budzi nas deszcz. Jak zwykle wybieramy się na wspólną Mszę św. Po modlitwie idziemy do domu księży. Jeszcze przed śniadaniem razem z Kamilą idę do sklepiku bo chleb, a raczej bagietki. Podążamy po czerwonej drodze gdzie, mijamy dzieci w granatowych mundurkach – dziś kolejny dzień egzaminów, rikszę ciągniętą przez osiołka i mieszkańców załatwiających codzienne sprawy. Po śniadaniu wraz z księżmi Peacem i Carlosem 1. omawiamy sprawy związane z animatorami Summer Camp’u. Kolejny punkt to farma węży. Ks. Carlos oferuje zawieść tam nas swoim pick-up’em. Wycieczka trochę się opóźnia, ponieważ został wezwany do umierającego. My w tym czasie czekamy na werandzie, obserwując ptaki. W końcu wyruszamy, dziś słońce naprawdę mocno przygrzewa, ale ksiądz Carlos jeździ zdecydowanie szybciej niż ks. Peace, więc, nie czując w ogóle ciepła tylko uderzający w nas wiatr oraz piasek, pędzimy po afrykańskich ulicach.

-Driving licence please – zatrzymujemy się przy kolejnym police checkpoint.

Niestety ksiądz zapomniał przepakować swoich dokumentów – musimy zjechać z drogi. Na szczęście, dzięki mieszkańcom, którzy od razu rozpoznają księdza, możemy jechać dalej.

Już prawie jesteśmy, zjeżdżamy z głównej drogi do miejsca, które wygląda jak dżungla. Za wstęp do parku gadów każdy z nas płaci 300 dalasi. Zaczynamy zwiedzanie, stajemy przy pierwszym a’la terrarium. Pani wyciąga na rękach malutkiego krokodyla. Mówi, że został on uratowany ze studni, gdy trochę podrośnie, będzie wypuszczony na wolność. Jest naprawdę niesamowity i mieści się w dłoniach przewodniczki. Teraz kolejny zwierzak, nie możemy go dostrzec, pani porusza patykiem po krzaku i wtedy okazuje się, że jest tutaj kameleon. Przewodniczka rozjaśnia nam również europejski stereotyp o tym gadzie, że zmienia on swój kolor na taki, jakie jest jego otoczenie. Tłumaczy nam, że te zielone gady czernieją tylko wtedy gdy źle się czują lub boją się, a żółcieją gdy są zadowolone. Wszyscy po kolei mamy możliwość potrzymania kameleona na rękach, co jest świetne, ale trzeba uważać. Mały naprawdę szybko przebiera nóżkami.

Stajemy przy następnym terrarium. Jest ono oszklone i chyba nie będziemy wyciągać węża na zewnątrz – w środku jest kobra. Przewodniczka wyjaśnia, że jad tego gada nie zabija człowieka. Gdy jednak dostanie się do oczu, należy je szybko przemywać wodą, bo grozi to utratą wzroku. Podchodzimy do kolejnych węży – beauty snakes. Okazuje się, że ten wąż, mimo iż nie mają tego w zwyczaju, ostatnio podczas oprowadzania ukąsił ją w rękę – opowiada to z uśmiechem, co nas trochę zaskakuje. Następnie stajemy przy kolejnym nietypowym terrarium, ponieważ możemy do niego wejść. W środku znajdują się pytony. Każdy robi sobie zdjęcie, głaszcząc je. W parku widzimy też krokodyle, żółwie i inne węże. Pełni nowych wrażeń wsiadamy ,,na pakę” i wracamy do Kunkujang ponieważ tam już o 16 zaczynamy zabawę w oratorium.

Dziś dzieciaków jest trochę mniej, ponieważ część z nich jest na zabawie w szkole – tańczą z okazji zakończenia roku szkolnego. Jak zawsze wspólnie świetnie się bawimy.

28 lipca to dzień odzyskania niepodległości przez Peru, dlatego Carlos 1 przygotowuje dla nas ,,peruwiański wieczór” . Opowiada nam o życiu, realiach w swoim kraju, jego tradycjach i kulturze. Następnie słuchamy hymnu, piosenek peruwiańskich. Na dobranoc oglądamy vlogi z Limy – stolicy Peru. Nawet przez chwilę w latynoskim nastroju niektórzy rozpoczynają tańce. Jest naprawdę klimatycznie. Zadowoleni wracamy do swoich pokoi. Dobrze, że mamy latarki, bo na drodze spotykamy węża – dziś już chyba za dużo tych węży. Nie możemy doczekać się co przyniesie kolejny dzień naszego pobytu w Afryce. (Teresa)