Dzisiaj przyszedł czas, by rozpocząć półkolonie. To one są jednym z głównych celów naszego wyjazdu do Gambii. Dzień zaczyna się od deszczu. Prognoza przewiduje, że taka pogoda będzie dominować w tym tygodniu. Z krótkimi przerwami utrzymuje się przez kilka godzin. Z samego rana idziemy do kościoła. Msza jest nieco krótsza. Kazanie zostaje przeniesione na słówko na rozpoczęciu wydarzenia. Po mszy udajemy się na szybkie śniadanie do jadalni w domu księży Salezjanów. Koło ósmej trzydzieści udajemy się do Youth Centre. Przechodzimy wraz z dziećmi na trybuny. Wynosimy na zewnątrz stoliki z szarfami i małą wyprawką szkolną. W całości składa się ona z zeszytu i długopisu. Tylko tyle będą potrzebować na naszych zajęciach. Na samym początku dzieci zostają rozesłane do swoich grup. W sumie jest ich sześć w następujących kolorach: żółty, zielony, czerwony, niebieski, czarny i pomarańczowy. Zebrani członkowie grup otrzymują szarfy z kolorami swoich ekip. Takie same otrzymują też animatorzy, w tym i my. W międzyczasie odbieramy swoją wyprawkę nauczycielską. Składa się z takiego samego zeszytu, dwóch długopisów (niebieski i czerwony) i listy obecności uczniów. Poprzedniej nocy James zdobył też dla nas podręczniki, które mogą się przydać do realizacji lekcji. Dzięki nim, znamy nieco lepiej program uczniów z roczników, które nam przypisano. Liderzy grup odbierają program Summer Campu. Cały apel rozpoczynający kończy się krótkim słówkiem księdza Piotra. Wraz końcem apelu przechodzimy do szkoły i rozchodzimy się do sal, w których mamy lekcje. Przez apel nasz program się nieco zmienia. Nie odbywają się lekcje angielskiego, a zajęcia zaczynają się w połowie matematyki. Cała nasza grupa wolontariuszy z Wrocławia zostaje przypisana do grupy Medium 1. Łączy ona uczniów z klas 4 i 5. Warto podkreślić, że wiekowo grupy są bardzo zróżnicowane. Wśród uczących się w naszej grupie nie zabrakło piętnastolatek. Co ciekawe taka rozbieżność wieku z klasą jest typowa raczej dla dziewcząt niż chłopców. Wykorzystujemy ten czas do krótkiego zapoznania z naszymi uczniami. Na trzeciej lekcji dziewczyny postanawiają zacząć powoli wdrażać uczniów w normalny tryb nauki. Przeprowadzają lekcję na temat Układu Słonecznego. Po skończonych lekcjach rozchodzimy się na spotkania w naszych grupach. Omawiamy wspólnie kwestie zawarte w naszym programie i zapoznajemy członków z animatorami. Po spotkaniu spotykamy się na szkolnym podwórku. Zaczynają się wspólne tańce prowadzone przez dziewczyny i Jamesa. Koło godziny trzynastej przychodzi czas na obiad. Dzieci ponownie zbierają się w grupy. Następnie w kolejności liczb przypisanych zespołom idziemy po ciepły posiłek. Niestety ciepły posiłek nie jest codziennością dla dzieci z Kunkujang-Mariama. W czasie półkolonii mają jednak zapewniony codzienny ciepły obiad. Dania są przygotowywane na miejscu na nowopowstałej ceglanej kuchence w szkolnej kuchni. Po obiedzie przechodzimy do centrum młodzieżowego. Część grup pozostaje na zewnątrz. Dwie zostają w budynku. Te, które zostały na zewnątrz uczestniczą w grze z użyciem piłki. Polega ona na tym, że osoby o tych samych numerkach ze stojących naprzeciw siebie drużyn starają się zdobyć piłkę. Przegrany przechodzi na stronę zwycięzcy. Wewnątrz najpierw zostaje zorganizowana gra w krzesełka. Później rozłożona zostaje siatka i rozpoczyna się mecz w badmintona. Ci, którzy nie grają w badmintona, uczestniczą w grze zorganizowanej na scenie. Po skończonych grach spotykamy się w budynku. Tam zostają ogłoszone zajęcia, które będą się odbywać i przedstawieni zostają animatorzy za nie odpowiedzialni. Wraz z Dominiką przenosimy się do sali w Nursery i tam organizujemy zajęcia plastyczne. Dziś uczymy dzieci origami. Zaczynamy od złożenia „piekło-niebo”. Później zostaje złożona kostka z sześciu kawałków papieru. Mimo że dla uczestników to pierwsza styczność z tą formą rodem z Japonii i nie jest im łatwo zacząć, to ostatecznie radzą sobie bardzo dobrze i mają z tego dużo radości. Tymczasem Ela udaje się na zajęcia z nauki gry na gitarze. Stara się powoli wprowadzić zainteresowanych w podstawy używania gitary i uczy je pierwszego akordu, czyli D-dur. Wraz z zakończeniem zajęć przenosimy się do budynku. Tam kończymy dzisiejsze zajęcia krótkim słówkiem i modlitwą. Po modlitwie w centrum pozostają tylko animatorzy. Zbieramy się więc wraz z księdzem Peacem na krótkie omówienie dnia. Po niedługich rozmowach, rozchodzimy się. Korzystając z czasu, który mieliśmy postanowiliśmy nieco „podładować baterie”. Czas ten zostaje też wykorzystany do umycia kubków do używania od dnia następnego. Gdy dochodzi wpół do dziewiętnastej, udajemy się na miejsce zbiórki na różaniec. Niebo w niczym nie przypomina nieba, które widzieliśmy wciągu dnia. Chmury się rozrzedzają i odsłaniają błękit nieba. Bardzo mocne słońce nie pozwala nam na spoglądanie bez mrużenia oczu. Po różańcu słówko wygłasza ksiądz Carlos. Po słówku przychodzi czas na modlitwy wieczorne. Pozostają na nich tylko chętni. Po modlitwie fr Peace i fr Piotr pokazują nam miejsce rozpoczęcia nowej budowy. Za szkołą wykopano doły, które posłużą za podłoże pod fundament dla nowych toalet. Powstaną one dzięki zbiórce pieniędzy w naszej szkole. Pomoc ofiarodawców z Salezu pozwoli na znaczne polepszenia warunków uczniom tutejszej szkoły. Toalety mają powstać w ciągu zaledwie tygodnia. Będzie więc gotowa jeszcze przed naszym powrotem do Polski. Wtorek oznacza więc nie tylko początek Bosco Summer Camp, ale i poznanie kolejnych bardzo pozytywnych skutków działań na rzecz Gambii we Wrocławiu. Kładziemy się spać z radością myśląc o przyszłych dniach. Piotr Olszewski
2 lata od rozpoczęcia tamtego Summer Campu. Dziś cała nasza trójka (licząc tylko uczniów bez ksiedza i Pauli) znów jest na misjach. Szkolny wolontariat imisyjny i Symmer Camp w Kunkujang Mriama wydały owoc. Coś pięknego.