Budzę się pełna ekscytacji bo przed nami pierwszy dzień  Holiday Campu (HC). Szykujemy się i idziemy na śniadanie do stołówki szkolnej. Niestety śniadanie do nas nie dociera, więc udajemy się wszyscy do domu księży, żeby tam sobie zjeść bułki i napić się kawy. Następnie idziemy na Mszę do małego kościoła. Niewielki budynek jest przepełniony dziećmi. Ledwo mieścimy się w ławce. Po Mszy jest podział dzieci na klasy. Ja idę asystować przy klasie drugiej. Przez pierwsze pół godziny nie pojawia się nauczyciel. Na szczęście w końcu przych,odzi pani i ku mojemu zaskoczeniu mówi, żebym to ja przeprowadziła lekcję. Próbuję zagrać z dziećmi w wisielca, ale nie do końca udaje im się zrozumieć zasady gry, więc przechodzimy do matematyki. Piszę na tablicy liczby po angielsku, a one muszą je napisać w liczbach. Następnie rozpisujemy liczby na liczby dziesiętne i jednostki. Po lekcji jest krótka przerwa. Idę na niej szybko do pokoju się czegoś napić. Kiedy wracam, widzę, że dziewczyny prowadzą tańce z dziećmi. Jakaś dziewczynka bierze mnie za rękę i zaciąga na scenę do nich. Tańczymy kilka tańców i zaczyna się kolejna lekcja. Nauczycielka uczy dzieci o wiosce, a następnie prosi mnie, żebym przeprowadziła z nimi angielski. Ćwiczę z dziećmi przedstawianie się, a potem idziemy na obiad. Podają nam ryż z mięsem. Po zjedzeniu dzieci są przydzielane do grup na Holiday Camp. W swoich grupach rozdajemy kolorowe wstążki i idziemy na boisko, żeby grać w gry. Ja niestety nie mogę towarzyszyć mojej grupie z powodu innych obowiązków. Z racji że jestem przydzielona do komitetu „award”, muszę odnotowywać razem z resztą osób znajdujących się w nim, wyniki wszystkich rozgrywek. Po grach ogłaszamy wyniki i ojciec Carlos 2 podsumowuje dzień. Dzieci mogą iść już do domu ma, a my animatorzy zostajemy, żeby już we własnym gronie podsumować dzisiejszą pracę i wprowadzić ewentualne poprawki. Po spotkaniu idę z Gosią się przejść do domu księży, żeby napełnić butelki. Dostajemy worek mango od pana o imieniu Mojżesz, więc jemy dwa na spółkę i idziemy do pokoju. Potem idę przejść się z Marceliną. Po spacerze idziemy na chwilę do pokoju, a następnie idziemy na różaniec. Okazuje się że dzisiaj odmawiamy go sami z Artusem. Odmawiamy go po polsku i tylko jedną tajemnicę po angielsku.W czasie modlitwy docieramy do groty Królowej Pokoju.  Ja prowadzę ostatnią. Po różańcu idziemy na kolację na której są też siostry. Potem idziemy do pokoju i idziemy spać. (Natalia)