Dzisiaj po tylko dwugodzinnej dla niektórych z nas nocy wstajemy na naszą ostatnią Mszę Św. W Kunkujang Mariama. Następnie zaczynamy poranną modlitwę. Z jednej strony cieszymy się ostatnimi godzinami w Gambii, a z drugiej jest nam smutno, że zaraz będziemy musieli opuścić czarny ląd. Idziemy na śniadanie z animatorami. Jemy bagietki z makaronem, których w Polsce na pewno będzie nam brakować. W trakcie ‘morning assembly’ razem Kamilą i Księdzem Jurkiem planujemy jak będzie wyglądał napis na stołówce której dzisiaj będzie otwarcie. Wybieramy opcję ‘Donated by Salez-Wrocław-Poland A.D. 2022’. Wczoraj zakończona została budowa tej stołówki która powstała ze środków zebranych przez uczniów zespołu szkół ,,DON BOSCO’’ podczas szkolnych piątkowych Mszy Św. Teraz każde z dzieci udaje się do swojej sali na poranne lekcje, a maluszki wybierają się razem z Weroniką, Solomonem i innymi animatorami do przedszkola. Ja z Kamilą ustawiamy rzutnik i wyświetlamy na ścianie stołówki napis tak aby można było równo naszkicować pojedyncze literki. Jest tu jasno więc musimy rzucać cień zeszytem, który umożliwi nam pisanie. Następnie Father Peace daje nam żółtą farbę olejną – zaczynamy malowanie. Oczywiście znajduję się sporo pomocników co niestety nie ułatwia mi i Kamili pracy. Nie mamy za dużego wyboru pędzli więc zadanie nie należy do najprostszych. Pomiędzy lekcjami dzieci przychodzą i przyglądają się naszej pracy. W między czasie animatorzy wraz z kilkoma chłopcami dekorują balonami stołówkę. Teraz chwila na przerwę taneczną i zaczynamy niestety po raz ostatni nasze układy – waka waka, chocolate… jest naprawdę cudownie! Zaraz potem wracamy do malowania, a mali uczestnicy Summer Campu wybierają się na formację w grupach. Czas na lunch ale najpierw punkt kulminacyjny dzisiejszego dnia czyli uroczyste otwarcie stołówki zaczynamy od przemówień Księdza Jerzego, Księdza Peaca i dyrektora szkoły. Teraz przecinamy wstęgę i uroczyste oklaski. Wszyscy bardzo się cieszą taka stołówka jest dobrą inwestycją ponieważ w porze deszczowej jedzenie na dworze to nie lada wyzwanie. Wszyscy wchodzimy do środka i jemy posiłek – dzisiaj mięso w sosie orzeszkowym. Następnie przechodzimy do pożegnania nas, wolontariuszy nie jednemu z nas kręci się w oku łza – przeżyliśmy tutaj naprawdę wiele wspaniałych dni. Dzieci śpiewają dla nas, otrzymujemy certyfikaty, wspólnie się modlimy. Potem wszystkie dzieci biegną do nas i przytulamy każdego z nich z osobna, każde pomimo tego że niewiele z nich ma telefony koniecznie zapisuje sobie nasze numery. W dzieciach widać wielką radość taką jakiej w życiu nie dostrzegłam w europie. One naprawdę nie mają nic a zarazem mają wszystko – siebie, wszyscy są tutaj jak jedna rodzina. Nie zostało nam dużo czasu a mówiąc szczerze spakowani to my nie jesteśmy. Szybko idziemy do domu księży na lunch. Bierzemy też orzeszki które zrobiła dla nas Madlen. W pośpiechu wracamy do pokoi bo została nam już tylko godzina, pod naszym domem czekają na nas chłopcy z wioski którzy przynieśli dla nas mango. Wszyscy siadają i przyglądają się co robimy. O 17.00 słyszymy już klaksony toyot – księża już po nas przyjechali. Chłopcy bardzo chcą ciągnąć nasze walizki. Pakujemy je na pakę i podjeżdżamy pod oratorium gdzie czeka na nas grupa animatorów , którzy zabierają się z nami na lotnisko aby tam nas pożegnać. W połowie drogi musimy zmienić trasę ponieważ ścieżki są zalane- ostatnio dużo padało. Dojeżdżamy na lotnisko gdzie wszyscy robimy sobie wspólne zdjęcia. Idziemy nadać bagaż – musimy przepakować trochę walizek bo nie zgadza nam się waga. Okazuje się, że nasz lot jest trochę opóźniony więc idziemy jeszcze raz pożegnać się z Carlosem 1. i Jamsem – reszta wróciła już do Kunkujang Mariama. Następnie idziemy się odprawić – dostajemy kolejną pieczątkę do naszych paszportów. Właśnie trwają nasze ostatnie minuty w Afryce. Ja z Kamilą idziemy kupić sobie afrykańskie koszule ze sklepików. Zaraz słyszymy Banjul- Brussels – ustawiamy się w kolejkę i wsiadamy do ogromnego samolotu przed nami pierwsza część podróży 4590 kilometrów do Brukseli. Pełni niesamowitych a zarazem niezapomnianych przeżyć wszyscy zasypiamy w fotelach samolotu. (Teresa)