Po wczorajszych szaleństwach w falach oceanu dla każdej z nas pobudka o 6:30 jest wyzwaniem. Jednak wszystkie razem wyrabiamy się na Msze, która jest już o 7:00. Zaraz po Eucharystii głodni idziemy zjeść śniadanie. Brat Sheldon zaskakuje nas omletami, które każda osoba je w inny sposób. Oczywiście nie może zabraknąć mango, które wkrajamy na omlet. Szybko przygotowujemy lunch na podróż. Jednak nie mamy zbyt wiele czasu na wspólnie spędzony posiłek, ponieważ już o 9:30 wyjeżdżamy spod naszego domu w stronę stolicy Gambii, jaką jest Banjul. Dzień poświęcamy na zwiedzanie miasta, zapoznajemy się z jego historią i podziwiamy kulturę. Dzielimy się na dwa pikapy, i ruszamy w prawie godzinną trasę. Dojeżdżamy na miejsce i jako pierwsze odwiedzamy Narodowe Muzeum, gdzie dostajemy od przewodnika krótką ale bardzo szczegółową informacje o tym miejscu. Pierwsze informacje dotyczą samego budynku, który kiedyś służył angielskim kolonistom. Został po odzyskaniu niepodległości przeznaczony przez państwo na muzeum. Oglądamy wystawę począwszy od wyjaśnienia znaczenia kolorów flagi. Składa się ona  po kolei z czerwieni – symbol słońca, niebieski –  oznacza rzekę Gambię, zieleń – symbolizującą kraj i dominujące w nim rolnictwo, między tymi kolorami są dwa pasy bieli oznaczające pokój. Wystawa zawiera również dokładne wyjaśnienie historii Gambii. W tym jej czas przed kolonizacją, w jej trakcie jak i po. Kontrolę nad Gambią miała przez długi czas Anglia. Dopiero po II wojnie światowej zaczęły się początki prac, które doprowadziły do uzyskania przez Gambię niepodległości  w dniu 18.02.1965 r. Ekspozycja zawiera również piękne stroje miss Gambii, ale też stroje używane podczas obrzędów ludowych. Widzimy narzędzia, kosmetyki oraz instrumenty muzyczne charakterystyczne dla Gambijczyków. Pełni dawki nowej wiedzy, która ukazuje nam więcej o państwie do którego przyjechaliśmy z misją. Zaraz po wizycie w muzeum jedziemy zobaczyć katedrę „Cathedral of our Lady of the Assumption”, która została zbudowana w roku 1913-1916. Weszliśmy na chwilę aby zobaczyć piękne witraże oraz pomodlić się razem. Kilka osób z grupy pokusiło się na zakup orzechów nerkowca zarówno gotowanych, jak i prażonych w cenie 100 GC za paczuszkę.  Wsiadamy do pikapa i jedziemy do lokalnego marketu. Z powodu słońca każdy z nas kupuje zimne napoje. Wszyscy szalejemy ze smakami, guava, mango, tropikalne smaki znajdują się w naszych koszykach. Chwilę po tym ruszamy zobaczyć jedną z najlepszych publicznych szkół w całej Gambii prowadzoną przez diecezję. Jest to szkoła średnia tylko dla chłopców „St. Augustine’s Senior Secondary School Banjul”. W roku  1992 roku papież Jan Paweł II spotkał się tutaj z młodzieżą. Wszyscy wchodząc przez bramę nie możemy się napatrzeć na bardzo dobry stan tej szkoły i parafii, która się tam znajduje. Zostajemy ugoszczeni przez dyrektora księdza Bruno, który opowiada nam trochę o szkole. Uczy się w niej 1311 chłopców i jest tam 35 nauczycieli. Oprowadza nas i pokazuje jak są wyposażone sale między innymi klasa chemiczna, czy fizyczna. Zostajemy zaproszeni do jednego z pomieszczeń, gdzie uszykowany wcześniej lunch jemy razem, nawet ksiądz Bruno próbuje polskich kabanosów i sera. Częstuje nas w zamian kawą i napojami. Po krótkim odpoczynku idziemy zobaczyć jedyne w Gambii boisko ze sztuczną trawą, które znajduje się na terenie tej szkoły. Po raz kolejny wsiadamy do pikapów i mimo zmęczenia decydujemy się na jeszcze jedną przygodę tego dnia, jaką staje się park krokodyli „Katchikally Crocodile Pool”. Już na wejściu zauważamy pierwsze krokodyle. Lekka panika nie powstrzymuje nas od podejścia i pogłaskania krokodyli, a przynajmniej dotknięcia i krzywego uśmiechu do aparatu dla zdjęcia. Przewodnik oprowadza nas przez park, w którym podziwiamy olbrzymie drzewo, które ma ponad 500 lat. Wychodząc zauważamy mężczyznę z taczką pełną ryb. Zostajemy aby podziwiać karmienie tych gadów. W jednej chwili zbiegło się około 20 dużych krokodyli chętnych na jedzenie. Mimo ogólnego przerażenia wszyscy staliśmy i oglądaliśmy te piękne stworzenia. Mimo napiętego planu dnia jedna z grup pojechała do super marketu zrobić większe zakupy. Zaś druga grupa udała się do wioski rybackiej zobaczyć bazar rybny. Mimo dość specyficznych, mocnych zapachów odważyliśmy się wbić w tłum, aby zobaczyć to co się tam dzieje. Przechodząc między stoiskami w stronę bazaru widzimy pełno ryb. Jedne są wędzone inne świeżo wyciągnięte z wody, docieramy pod sam ocean gdzie przypłynęły łódki rybackie aby wyładować towar. Mieszanka ludzi, ryb i mew latający nad naszymi głowami spowodowała, że zachwyt nawet tak innym miejscem jest nie do opisania. Jedziemy już w stronę Kunkujang Mariama aby udać się na chwilę odpoczynku, który obraca się w generalne porządki pokoju. Jedne z nas piorą ręcznie ciuchy, a drugie chwytają się za miotłę i gąbki. O 18:20 wychodzimy na różaniec, który rozpoczynamy o 18:30. Wspólna modlitwa zakończona w kościele kończy się około 19:00. Jeszcze przed kolacją wraz z dziećmi z okolicznej wioski gramy w gry. Dziewczynki Suzi oraz Polet chwytają za bębenki, i zaczynamy wszyscy śpiewać różne piosenki. Okazuje się, że jedną z piosenek śpiewana przez dzieci jest nam dobrze znana ze mszy, jest to ich pieśń z Komunii Świętej. Spędzamy tak około 30 minut, i idziemy na pyszną kolacje. Jemy ciepłą zupę, makaron z warzywami i frytki z kurczakiem. Zaraz po kolacji wszyscy czujemy zmęczenie ale buzie nam się nie zamykają i opowiadamy o naszych przeżyciach. Zbieramy się spać około 22:00. Wszystkie zasypiamy zaraz po umyciu. (Anna)