Nasz dzień rozpoczynamy o godzinie 6:30. Ubieramy odświętne, niedzielne ubrania i pędzimy przygotować śniadanie, które rozpoczyna się o 8:00. Jemy kanapki z polskim pasztetem, zapijając je kawą z gambijskim miodem z mango. W pośpiechu sprzątamy stół, żeby punktualnie o 8:30 wyjechać na niedzielną Mszę. W ten dzień księża odprawiają ją w jedenastu miejscach. Dzisiejsza Msza jest o tyle wyjątkowa, że odbywają się podczas niej chrzty. Dzielimy się na dwie grupy. Jedna pod przewodnictwem Księdza Peace wyrusza do wioski Sanyang. Kolejna na czele z Księdzem Piotrem i Jerzym udaje do się do wioski Bonsa. Struktura religijna Gambii to w 95% islam, podczas gdy katolicyzm to zaledwie 3%. Diecezja Bandżul to jedyna diecezja w Gambii, która podlega bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Liczba wiernych to 42 400 osób, podczas gdy kapłanów jest zaledwie 24. Na Diecezję Bandżul przypada 56 parafii, a na jej terenie pracuje 21 zakonników i 42 siostry zakonne. Jedziemy do wioski Sanyang, gdzie Ksiądz Peace udziela chrztu 10 dzieciom. Całość trzygodzinnej ceremonii upiększa chór z którego słynie ta wioska. Kaplicę wypełnia muzyka, radość i taniec. Nie jesteśmy w stanie się oprzeć i szybko dołączamy do wesołego podrygiwania pomiędzy ciasnymi ławkami. Kaplicę przepełniają rodziny chrzczonych dzieci, wszyscy ubrani są w wyjściowe, kolorowe stroje, które jeszcze bardziej kreują atmosferę radości na tle ubogo wyglądającego budynku kościelnego. Sama ceremonia chrztu odbiega od tej dobrze nam znanej. Ciekawym elementem jest moment w którym dzieci niesione na rękach opuszczają kościół, żeby ponownie do niego wejść, już jako prawdziwi członkowie religijnej rodziny. Ludzie wchodząc z ochrzczonymi dziećmi powracają na swoje miejsca tańcząc przy tym w rytm muzyki. Pod koniec mszy zostajemy poproszone przez księdza Peace na środek, zostajemy w ten sposób przywitane w parafii. Towarzyszy nam również młody mężczyzna z Nigerii, który po raz pierwszy pojawił się na Mszy w Sanyang, ponieważ zmienił swoje wyznanie z islamu na katolicyzm. Pośród ochrzczonych dzieci znajdujemy także rodzinę, która nie jest katolikami, jednak chcą aby ich dziecko wzrastało w wierze w Chrystusa. Całość Mszy jest bardzo wzruszająca, na naszych oczach dokonują się cuda wiary. Po Mszy wracamy do Kunkujang Mariama podśpiewując pieśni. Próby dorównania chórowi z Sanyang są jednak bardzo nieudolne. Przyjeżdżamy pierwsi, jemy świeże mango i czekamy na drugą ekipę, która była w Bonsa, gdzie ochrzczono 20 dzieci, a całość ceremonii odbyła się w klasie szkolnej. Około 13:45 jemy obiad, ryż z mięsem, duszoną cebulą i ziemniakami. Biegniemy szybko do pokoju przebrać się, ponieważ ksiądz Piotr zabiera nas nad ocean. Ubrane w stroje kąpielowe słyszymy klakson pikapa i w ósemkę wskakujemy na pakę samochodu, z wiatrem we włosach i piaskiem w zębach wyruszamy na plażę. Miejsce okazuje się być zaskakująco piękne, układamy się na leżakach pod palmami i pierwsza ekipa już biegnie do wody, która jest zaskakująco gorąca. Skaczemy przez wysokie fale i cieszymy się momentem odpoczynku i zabawy. Odwiedzamy także znajomego Księdza Piotra, trzydziestoletniego Alfonsa, który pokazuje nam swoją niedawno kupioną plażę. Zakupiony teren kosztował go 500 dolarów, jego marzeniem jest wybudowanie beach baru wraz z salą konferencyjną. Obiecuje, że jego bar będzie otwarty od listopada i serdecznie nas zaprasza. Wszyscy razem wracamy brzegiem oceanu do baru „Jungle Beach”, zbieramy muszle, robimy zdjęcia, obserwujemy ryby i cieszymy się chłodnym wiatrem niesionym na grzbietach fal oceanu. W plażowym barze jemy kolację podczas zachodu słońca. Każdy wybiera coś dla siebie, od warzyw z ryżem, przez grillowaną rybę, po makaron z serem. Kolację zapijamy oczywiście ulubionym sokiem z mango. Najedzeni wracamy do domu, gdzie jeszcze sprawdzamy wynik meczu Algieria – Nigeria i wykończeni morskimi zabawami wracamy do pokoju. Myjemy się w pośpiechu i o 22:00 idziemy spać po dniu pełnym wrażeń. Zasypiamy z uśmiechem na buzi gotowi na przygody, które przyniesie kolejny dzień. (Margaret)