SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – GHANA 2017


Poniedziałek. Rozpoczynamy wyjątkowo. Tym razem nie wszyscy razem. Od dzisiaj jestesmy podzieleni na dwie grupy. Agata, Patrycja i Adam będą pracować na półkoloni przy Technical Don Bosco Institute, a Ada, Monika oraz Olga w leżącej 10 km od naszego miejsca zamieszkania wsi Afienya. Pobudka o 5.40. Bez śniadania, po 10 minutach, wychodzimy z domu, aby o 6.00 spotkać się z Sylvanusem. O 6.10 dzwoni Sylvanus i macha z busika tro- tro. Dosiadamy się i po 15 minutach dziękujemy kierowcy i wysiadamy w Afienya. Idziemy prosto do kaplicy i siadamy w ławce. Witamy się z animatorami. Sylvanus przychodzi do nas z torbą pełną koszulek. Koszulki są w dwóch kolorach: szarym i pomarańczowym. Dzisiaj decydujemy się na ten drugi. Na początek sprawy organizacyjne, ostateczne uporządkowanie klas. O 7.20 rozpoczynamy od modlitwy wszystkich animatorów. 30 minut później razem z dzieciakami słuchamy słow otwierajacych półkolonię, a następnie udajemy się do klas, gdzie trwaja lekcje aż do 11.30. Po lekcjach wracamy do kaplicy, gdzie czeka na nas ksiądz Piotr. Wspólnie odmawiamy 10 różańca, słuchamy fragmentu Pisma Świętego. Następnie ksiądz Piotr mówi krótką katechezę i tłumaczy temat dzisiejszego dnia: „Miłość nie jest samolubna”. Nagle słyszymy coś, co sprawia, że na wszystkich twarzach pojawiają się uśmiechy. Ksiądz Piotr właśnie mówi, że teraz pora obiadu! Z uśmiechem podążamy z naszymi grupami. Ze względu na to, że opiekujemy się najmłoszymi klasami nie idziemy na „stołówkę”, ale do jednej klasy. Po kilku minutach chłopcy przynoszą ciężkie pojemniki z jedzeniem. Mimo naszego głodu, szybko nie możemy zabrać się za jedzenie. Najpierw obieramy jajka i nakładamy dzieciom ryż z sosem na talerze. Gdy wszystkie dzieci już konsumują swój lunch, my dołączamy do reszty grupy z zamiarem zjedzenia obiadu. Ale tutaj też trzeba pomóc przy jedzeniu. Udaje nam się zjeść z wszystkim animatorami dopiero po ok. 40 minutach. Po obiedzie zaczynamy gry. Najpierw bardziej stacjonarne, bez biegania. Następnie w te bardziej ruchowe na boisku. Klasa P1 bawi się na placu zabaw. Dzieci są za małe, żeby dołączyć do reszty. To już ostatni punkt programu przed modlitwą kończącą dzisiejszy dzień półkoloni. Gdy dzieci wracają do domów, wszyscy animatorzy siadają w okręgu i zaczynamy odprawę. Podsumowujemy cały dzień. Po kolei. Każdy ma szansę się wypowiedzieć. Czujemy się ze sobą bardzo swobodnie, mówimy o tym, co powinniśmy poprawić w ciągu następnych dni półkoloni. Po upływie dwóch godzin, po godzinie 18.00 sprzątamy i wramy do domu. Nieco inaczej było w grupie z Ashaiman. Dzień rozpoczęto śniadaniem o godzinie 7.20. O 8.:00 już jesteśmy na miejscu. Zaczynamy wspólną modlitwą. Po kilku słowach wstępu udajemy się na lekcje. Matematykę, nauki ścisłe i angielski. Następnie udajemy się na lunch, po którym zaczynają się zabawy z balonami. Tutejsi animatorzy doświadczeni już po poprzednich latach, świetnie sobie radzą i nie potrzebują nawet tłumaczenia reguł gier. Dokładnie wiedzą już co robić. Niektóre dzieci przychodzą do nas i zaczynają pocierać swoimi rękami o nasze. Po chwil, Barbara , śmiejąc się, tłumaczy, że dzieci myślą, że w ten sposób ich skóra wybieleje. Dzieci tutaj są wychowywane na bardziej samodzielne. Już od samego początku. Nie potrzebują tyle uwagi opiekuna, ile potrzebuje europejskie dziecko. Po zakończonym dniu z dziećmi, następuje podsumowanie animatorów. Trwa około 2 godziny. Potem wracamy do domu i przygotowujemy kolację. Wraca grupa z Afienya razem z Sylvanusem, który przyszedł odwiedzić Patrycję. Dzisiaj już widać wyraźną zmianę w jej samopoczuciu. Jutro dołączy do animatorskiej ekipy. Zjadamy kolację, modlimy się i krótko podsumowujemy cały dzień. Bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi, idziemy spać. Monika