SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – GHANA 2017


Dzień, podobnie jak wcześniejsze niedziele rozpoczamy Mszą Świętą. Odbywa się ona na terenie parafii św. Jana Bosko, w której w ostatnich dniach malowaliśmy ściany holu. Choć trwa ona przeszło 2,5 godziny, to po wiernych nie widać zniecierpliwienia czy znudzenia. Wręcz przeciwnie są niezwykle zaangażowani w liturgię. Widać to szczególnie w kilku elementach: śpiewie, składaniu ofiary oraz w procesji z darami. Wykonaniu pieśni przewodniczy chór złożony z ponad dwudziestu śpiewaków ubranych w purpurowe stroje podobne krojem do togi, z białym kołnieżem i elementami w lokalny wzór. Akompaniuje im grający na keyboardzie, z którego dobiegają raz dźwięki organów, raz instrumentów lokalnych, zależnie od sytuacji, oraz grupa bębniarzy. W ich repertuar wchodzą zarówno utwory proste, jak i wielogłosowe. W śpiew wkładają całe serce, a nawet ciało. Klaszczą, machają specjalnymi, białymi chustkami. Ich zapał udziela się pozostałym wiernym i każda pieśń wykonywana jest w sposób, którego by mogła pozazdrościć niejedna parafia w Polsce. Składanie ofiary odbywa się w sposób inny niż u nas. Nikt nie chodzi z tacą, a ustawia się przed prezbiterium pojemnik przypominający z wyglądu niską beczkę. Kolejno, poczynając od ostanich rzędów, tanecznm krokiem zbliżają się do niej wierni i wrzucają pieniądze. To, ile się udało zebrać, dowiemy się za tydzień, podczas ogłoszeń parafialnych. Całość trwa dość długo, ponieważ kościół jest pełen. Procesja z darami, zwyczaj, który u nas niemal zaginął tutaj praktykowany jest co tydzień. Istotna różnica polega na tym, że niesione są nie tylko przedmioty wykorzystywane w liturgii, jak chleb, który wkrótce zostanie zmieniony w Ciało Pańskie, ale również te, których porzebują księża do życia. I tak ludzie niosą kolejno: chleb, jajka, wodę, napoje, koperty z pieniędzmi, a nawet… wieszaki, sznurek i klamerki do zawieszenia prania. Porządku w kościele plnują osoby wyznaczone do tego przez radę parafialną. Gdy ktoś się spóźni, prowadzą do ławki na wolne miejsce, dbając o to, by nie rozpraszał innych. W tym tygodniu robią to, podobnie jak prowadząc procesję z darami, osoby urodzone w poniedziałek. Każdego kolejnego tygodnia taką służbę wykonują urodzeni w kolejne dni tygodnia. „Poniedziałkowi” mają koszule (mężczyźni) lub sukienki (kobiety) z zielonego materiału w białe wzory oraz z podobizną księdza Bosco i nazwą parafii. Po skończonej Mszy wracamy do domu, aby trochę odpocząć. W tym czasie ksiądz Jerzy przejmuje władzę w kuchni. Po krótkim czasie dochodzą do nas zmakowite zapachy: robi pizzę! Nie możemy się doczekać, aby zjeść coś, co nie jest makaronem ani ryżem. Te dwa produkty stanowią podstawę naszych obiadów. Po pewnym, dla nas zbyt długim czasie, gotowe danie ląduje na stole. Dwie pierwsze blachy pochłaniamy błyskawicznie. W trakcie pieczenia trzeciej i czwartej przychodzą do nas ks. Piotr z naszymi znajomymi, z którymi dzielimy się tymi kawałkami. Najedzeni do syta, odpoczywamy. Jednak dziewczynom nie jest dany zbyt długi czas na przetrawienie. Razem z Barbarą jadą na targ, aby kupić lokalne materiały na sukienki, które uszyje na miarę krawiec. Nie mogą się zdecydować, mnogość kolorów i wzorów poraża. Po dłuższej chwili mają już w rękach torby z wcześniej wypatrzonymi i wracając na przystanek trotro, uważnie przyglądają się targowi. Można kupić na nim wszystko: jedzenie, ubrania, biżuterię, części metalowe. Niektóre zachęcają zapachem czy wyglądem, inne wręcz przeciwnie. Wokół kłębi się tłum, nieraz trzeba niemal siłą się przez niego przepychać. Nierówne i pokryte gdzieniegdzie śmieciami uliczki nie pomagają pchającym lub ciągnącym wózki z tym, co chcą sprzedać. Spotykają się tuż po piątej z księdzem i Adamem przy tej parafii, w której uczestniczyliśmy w Mszy. Hala, w której odbywa się szkółka niedzielna, teraz jest zastawiona stołami, a z głośników płynie radosna muzyka. Po krótkiej chwili okazuje się, że jest to przyjęcie na cześć 70-letniej parafianki, która zresztą otrzymała podczas Mszy specjalne błogosławieństwo. Siadamy na któtką chwilę, potem przechodzimy do kościoła, w którym ma się odbyć konkurs muzyki gospel. Rozpoczyna się z niemal dwugodzinnym opóźnieniem. Prawie dziesięciu wykonawców śpiewa różne utwory, wszystkie mają wspólny mianownik: są niezwykle radosne, porywają serce. Po tym czasie zostaje ogłoszony wynik i okazuje się, że były to jedynie eliminacje do finału. Publiczność nie zgadza się z werdyktem, co okazuje przez krzyczenie i machanie rękami na znak braku zgody. W końcu sytuacja się uspokaja. Jest już po zmroku, ksiądz Piotr odwozi nas do domu. Zmęczeni po długim, pełnym wrażeń dniu idziemy spać. Jutro rozpoczynają się półkolonie i nie możemy się ich doczekać, wypełnieni ciekawością. Agata

MSZA

KONCERT GOSPEL