SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – GHANA 2017


Niedziela. Pierwsza parafialna Msza przed nami, rozpoczyna się już o 7.30. Udajemy się na nią wraz z dziećmi z Ośrodka dla Dzieci Wykorzystywanych na terenie którego mieszkamy. Droga nie jest długa, jednak już podczas tej krótkiej trasy mijamy ludzi, ich domy, widzimy warunki w jakich żyją. Niewiarygodne jak zagospodarowują przestrzeń wokół siebie. Nie jest to kolorowy widok. Wzbudzamy ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców. Docieramy do kościoła i czekamy na Mszę Świętą. W Ghanie trwa ona aż trzy godziny. Czas jednak się nie dłuży, poza tym nikomu się nigdzie spieszy, wszyscy są radośni i gotowi do szczerej modlitwy. Najbardziej zadziwia mnie dynamiczność i energia, która płynie prosto z serca obecnych tam ludzi. Tańczą, śpiewają, bawią się i wielbią Boga. Chór zaczyna pieśń, nie znamy słów, ale tutaj to żaden problem, możemy przecież ruszać się w rytm muzyki i klaskać. Tutejsi ludzie są bardzo serdeczni i otwarci, widać jak utożsamiają się ze swoim Kościołem, czują się za niego odpowiedzialni, troszczą, wychodzą z własną inicjatywą i organizują się sami. Ich zapał i chęć pokazania swojej wiary są godne podziwu. Homilia wygłoszona przez ks. Piotra w języku angielskim,tłumaczona jest na dwa języki. Twi i Ewe. Znacząco różni się także sposób w jaki składamy ofiarę. Zbierana jest dwa razy. Z jednej, pieniądze przekazywane są na potrzeby kościoła, a z drugiej dla osób z parafii, które potrzebują wsparcia. Ludzie wychodzą po kolei z ławek i tanecznym krokiem ruszają w stronę koszyków postawionych na środku kościoła. Radosna atmosfera udziela się każdemu. Składanie darów przez wiernych jest niesamowite. Od wody po pomarańcze, cebule i jajka. Msza jak najbardziej owocna, aż nie chce się wychodzić z kościoła. Po wszystkim zostajemy przedstawieni parafianom i wracamy w afrykańskim stylu, czyli na pace samochodu. W ramach odpoczynku jedziemy na basen do hotelu Ave Maria w dzielnicy portowej, Tema. Znajduje się on nad samym oceanem w zatoce gwinejskiej. Właścicielka hotelu jest bardzo religijna. Przy wejściu do hotelu znajduje się duża figura Matki Bożej Fatimskiej. Basen znajduje się tuż przy oceanie z którego czerpana i filtrowana jest woda. Trochę zgłodnieliśmy więc kupujemy frytki za 6GC i pizze za 35 GC. Wracamy do domu. Tam czeka już na nas kolacja. Przygotowała ją Barbara, mieszkanka Ghany. Ma dziewiętnaście lat, spędzamy z nią wolny czas, tak jak my jest wolontariuszką. Skończyła trzyletnią szkołę kucharską w Cape Coast, już niedługo będzie gotowała dla dzieci na półkolonii. Jej marzeniem jest otwarcie restauracji. Dzisiaj na stole – rzeczna ryba tilapia, surówka i banku, które jest tradycyjnym ghańskim jedzeniem, konsystencjom przypomina bułki na parze, a smakiem kasze manną. Jemy to z pikantnymi sosami zrobionymi z warzyw. Coraz bardziej poznajemy i smakujemy ghańską kulturę. Powoli wdrażamy się w panująca tu atmosferę. Dzień jak najbardziej udany i pełen nowych doświadczeń. Czekamy na więcej. Ada